Norweski dziennik namiotowy. Dzień 16
Rano obudziliśmy się wcześnie, by pójść się wykąpać w lodowatym, fjordzie póki ludzie jeszcze spali.Niestety woda była mętna od różnych farfocli, ale cóż zrobić- potrzeba odświeżenia była zdecydowanie silniejsza. Później chwila na ogrzanie, śniadanie i wycieczka do centrum.
Autobus miejski kosztował nas po 30Nok, ale za to w miarę szybko znaleźliśmy się w centrum, co na nogach zajęłoby nam chyba pół dnia. Tam poszliśmy na dworzec kolejowy i zostawiliśmy w skrytce nasze bagaże (40Nok).
Udaliśmy się zwiedzać miasto. Rozpustnie kupiliśmy cole za 9,5 Nok i poszliśmy do IT po mapki i potrzebne informacje. Kupiliśmy też po dwie kartki i znaczki, by wysłać do domów (88Nok) i poszliśmy do katedry, w której skusiliśmy na kompleksowe zwiedzanie z biletami "all in one" (po 100Nok).
Zwiedziliśmy regalia królewskie- ładne i ciekawe, muzeum- dla nas kiepski i katedrę, w której byliśmy także na wieży i w krypcie.
Katedra Nidarosmen w Trondheim to miejsce, które w średniowieczu było w średniowieczu miejscem pielgrzymkowym konkurencyjnym z Rzymem. Potęga katedry Nidaros naprawdę zadziwia.
Po zwiedzaniu, czyli jakiś 3 godzinach udaliśmy się pozwiedzać miasto.
Zrobiliśmy też zakupy: campigas (99Nok) oraz mapę Parku Narodowego Dovrefjell, do którego się wybieraliśmy ( 139Nok). Zrobiliśmy też spore zakupy żywnościowe, z racji tego, że wybieraliśmy się w góry: salami(95Nok), ser żółty ( 90Nok), fasolka x2(9Nok), czekolada Noteskjo (9Nok), mięso mielone na "kebab" (40Nok) i chleb (14Nok).
Odwiedziliśmy raz jeszcze IT, żeby zapytać jak wydostać się z miasta i otrzymaliśmy szczegółowe informacje.
Za bilety wyjazdowe z miasta zapłaciliśmy raz jeszcze po 30Nok.Pełna uznania jestem dla Norwegów, że zarówno ich starsze pokolenie jak i młode płynnie mówią po angielsku.
PO dotarciu do Syd City, czyli ostatniej stacji naszego autobusu, zaczęliśmy szukać miejsca na nocleg. I znaleźliśmy gdzieś obok ścieżki wiodącej między lasem a łąką, całkiem cichym i spokojnym miejscu.
Autobus miejski kosztował nas po 30Nok, ale za to w miarę szybko znaleźliśmy się w centrum, co na nogach zajęłoby nam chyba pół dnia. Tam poszliśmy na dworzec kolejowy i zostawiliśmy w skrytce nasze bagaże (40Nok).
Udaliśmy się zwiedzać miasto. Rozpustnie kupiliśmy cole za 9,5 Nok i poszliśmy do IT po mapki i potrzebne informacje. Kupiliśmy też po dwie kartki i znaczki, by wysłać do domów (88Nok) i poszliśmy do katedry, w której skusiliśmy na kompleksowe zwiedzanie z biletami "all in one" (po 100Nok).
Zwiedziliśmy regalia królewskie- ładne i ciekawe, muzeum- dla nas kiepski i katedrę, w której byliśmy także na wieży i w krypcie.
Katedra Nidarosmen w Trondheim to miejsce, które w średniowieczu było w średniowieczu miejscem pielgrzymkowym konkurencyjnym z Rzymem. Potęga katedry Nidaros naprawdę zadziwia.
Po zwiedzaniu, czyli jakiś 3 godzinach udaliśmy się pozwiedzać miasto.
Zrobiliśmy też zakupy: campigas (99Nok) oraz mapę Parku Narodowego Dovrefjell, do którego się wybieraliśmy ( 139Nok). Zrobiliśmy też spore zakupy żywnościowe, z racji tego, że wybieraliśmy się w góry: salami(95Nok), ser żółty ( 90Nok), fasolka x2(9Nok), czekolada Noteskjo (9Nok), mięso mielone na "kebab" (40Nok) i chleb (14Nok).
Odwiedziliśmy raz jeszcze IT, żeby zapytać jak wydostać się z miasta i otrzymaliśmy szczegółowe informacje.
Za bilety wyjazdowe z miasta zapłaciliśmy raz jeszcze po 30Nok.Pełna uznania jestem dla Norwegów, że zarówno ich starsze pokolenie jak i młode płynnie mówią po angielsku.
PO dotarciu do Syd City, czyli ostatniej stacji naszego autobusu, zaczęliśmy szukać miejsca na nocleg. I znaleźliśmy gdzieś obok ścieżki wiodącej między lasem a łąką, całkiem cichym i spokojnym miejscu.
Komentarze