Norweski dziennik namiotowy. Dzień 30
Koło 12 stanęliśmy stopa. Po 15 minutach zatrzymał się dla nas dziwny Norweg z Filipinką, którzy byli dla nas dobrym stopem, bo jechali prosto do Oslo do którego i my zmierzaliśmy. Tak więc pierwszy stop i od razu docelowo. I dobrze, bo szczerze to już dość mieliśmy tego łapania stopów.
Norweg z Filipinką zatrzymali się by zwiedzić stary kościółek typu Stavkirke w okolicach Dallen więc przy okazji i my pozwiedzaliśmy.
Po dotarciu do Oslo wysadzili nas przy galerii OsloCity. Z tamtąd udaliśmy się do IT. Pogoda była paskudna- cały czas lało a o nocleg w centrum miasta, szczególnie takiego jak Oslo, bardzo trudno. Ja zostałam więc w IT z bagażami a Krzysiek w tej ulewie, z mapką z IT gdzie był zamalowany kawałek zieleni poszedł szukać miejsca na nocleg. Wrócił po jakimś czasie z dobrymi wieściami. Szkoda tylko że o 20 zamykali IT a na zewnątrz cały czas lało. No ale jakieś 15 min drogi na butach z plecakami, więc w sumie niezbyt daleko, znalazł się kawałek zieleni a gdzie nie było zbyt wielu ludzi. Nawet lepiej, bo znalazł się tam most, a właściwie kładka pod która rozbiliśmy się. Było tam w miarę sucho więc spokojnie można było rozbić namiot nie przemakając do reszty a dodatkowo nie było nas zbytnio widać z tego miejsca, co było dodatkowym atutem. Tak więc suma sumarum w Oslo spaliśmy pod mostem ;)
Norweg z Filipinką zatrzymali się by zwiedzić stary kościółek typu Stavkirke w okolicach Dallen więc przy okazji i my pozwiedzaliśmy.
Po dotarciu do Oslo wysadzili nas przy galerii OsloCity. Z tamtąd udaliśmy się do IT. Pogoda była paskudna- cały czas lało a o nocleg w centrum miasta, szczególnie takiego jak Oslo, bardzo trudno. Ja zostałam więc w IT z bagażami a Krzysiek w tej ulewie, z mapką z IT gdzie był zamalowany kawałek zieleni poszedł szukać miejsca na nocleg. Wrócił po jakimś czasie z dobrymi wieściami. Szkoda tylko że o 20 zamykali IT a na zewnątrz cały czas lało. No ale jakieś 15 min drogi na butach z plecakami, więc w sumie niezbyt daleko, znalazł się kawałek zieleni a gdzie nie było zbyt wielu ludzi. Nawet lepiej, bo znalazł się tam most, a właściwie kładka pod która rozbiliśmy się. Było tam w miarę sucho więc spokojnie można było rozbić namiot nie przemakając do reszty a dodatkowo nie było nas zbytnio widać z tego miejsca, co było dodatkowym atutem. Tak więc suma sumarum w Oslo spaliśmy pod mostem ;)
Komentarze