Węgierskie wojaże. Dzień 3

Z Gyula ruszyliśmy do Szeged.



Jak na wakacyjny, sobotni dzień było wyjątkowo opustoszałe a przecież to jedno z największych miast Węgier!

Pospacerowaliśmy trochę po mieście, które zdawało się być w kompletnym remoncie.



Muzeum miejskie także choć całkiem ładną miało fasadę to tylko w połowie nadawało się do zdjęcia.



Największą atrakcją Szeged tego dnia była zdecydowanie neoromańska katedra. Z nią wiąże się historia wielkiej powodzi z 1879 roku po której składki na odbudowę Szeged zbierane były w całej Europie. Odbudowa została przeprowadzona wg nowoczesnych projektów urbanistycznych. Powstały szerokie ulice, promenady i place zaś kościół neoromański z XIX wieku został wybudowany jako wotum, na pamiątkę powodzi. I niewątpliwie jest dziełem wyjątkowym.





















Udaliśmy się też do synagogi, która oczywiście była zamknięta i tylko narobiła smaka, bo z zewnątrz wyglądała całkiem ciekawie.

Zaintrygował nas też meczet znajdujący się w Szeged. Oczywiście można było popatrzeć tylko z zewnątrz. A było na co.











I tak obeszliśmy dookoła ostatni zabytek miasta. Przeszliśmy jeszcze eleganckim deptakiem przez centrum, Aneta naprawiła okulary u optyka (500FT)a Krzysiek kupił nowe pałączki do naszego namiotu, bo niestety ale jeden z nich pękł dość znacznie. Co ciekawe. W Polsce praktycznie niemożliwe jest dostanie pojedynczych odcinków pałączków by wymienić tylko złamany element. Niemożliwe jest także kupno nowych kompletów pałączków by móc korzystać w dalszym ciągu z reszty namiotu. W Polsce jeśli jakiś element pęknie trzeba myśleć o nowym namiocie. Dobrze, ze na Węgrzech nie :) Kupiliśmy 3 pałączki po 500Ft jeden do obecnego namiotu, drugi do namiotu w którym złamał się jeden odcinek pałąka i czeka na reperację i jeden na zapas żeby nie trzeba się było wracać na Węgry jak w Polsce znowu się jakiś odcinek złamie ;)

W drodze do samochodu wybraliśmy się jeszcze na kebaba i trzeba przyznać na Węgrzech też mają niezłe :)

Po Szeged naszym celem była Baja.
Niestety w drodze do Baja rozpadało się.
Znaleźliśmy w Baja nasz kemping nad brzegiem Dunaju, szybka rejestracja:
800Ft z osobę
700Ft za namiot
200Ft opłata klimatyzacyjna
500Ft samochód
Czyli jakieś 22,5zł za osobę.
I pośpieszne rozkładanie namiotów by zdążyć przed deszczem.

Niestety rozlało się na dobre.
Kursując pod parasolem przenieśliśmy wszystkie niezbędne nam rzeczy do altanki i tam spędziliśmy resztę dnia na pogaduchach i biesiadowaniu przy kiełbaskach, tza tzykach na ogórkach od Mamy i różnych rodzajach węgierskiego wina...

Komentarze

Anonimowy pisze…
Hi there every one, here every person is sharing such know-how, thus it's fastidious to read this blog, and
I used to visit this website daily.

Visit my webpage kw1 ()

Popularne posty