Norweski dziennik namiotowy. Dzień 32
Kolejny dzień zwiedzania Oslo. Rzec by można takiego ukultaralniania.
Zaczęliśmy od Galerii Narodowej- to w niej znajdują się najsławniejsze obrazy Muncha: "Krzyk", "Madonna", "Autoportret z butelką wina" i inne. Nawet jeśli nie zna się człowiek na malarstwie to warto zobaczyć na własne oczy dzieła takiej klasy.
Po galerii wybraliśmy się do Parku Vigelanda i Muzeum Oslo. Park ten jest ciekawym miejscem- tętniącym życiem i nie tylko dzięki dynamice przedstawienia licznych w nim rzeźb ale i dzięki równie licznym rodzinom bawiącym się po różnych zaułkach i na trawnikach w parku.
Muzeum Oslo niestety opisane w większości po Norwesku, jedynie jakieś krótkie wzmianki po angielsku przy niektórych eksponatach.
W ramach rozpusty kupiliśmy cole 6,9 Nok.
Wracając z parku poszwędaliśmy się uliczkami Oslo, by poczuć klimat miasta.
Niestety Oslo nie przypadło nam jakoś szczególnie do gustu. Barak w nim tego, co nas urzekło w Norwegi: norweskiego budownictwa,kultury i ciszy...
Na 19.30 wybraliśmy się na niedzielną mszę po Polsku a minimalnie wcześniej oddaliśmy naszą butelkę po coli wartą 2,5Nok. Były to dla nas bardzo ważne grosze, bo brakowało nam dokładnie 0,50 ore żeby kuoic bilety na pociąg do Rygee skąd mieliśmy odlot do Polski.
Tak więc zaraz po mszy polecieliśmy na busterminal po nasze bagaże40Nok i polecieliśmy do holu głównego NSB. Wyzbieraliśmy wszystkie drobniaki z portfeli i kupiliśmy bilety na lotnisko 2x104Nok.
I tak o 21.50 znaleźliśmy się na stacji Rygge. Tam czekał specjalny autobus dowożący do lotniska i chwilę później byliśmy już pod lotniskiem. Tam ruszyliśmy wzdłuż parkingu w stronę krzaków w poszukiwaniu noclegu. Z racji tego, że w okolicach lotniska kiepsko z miejscem dla namiotu to rozbiliśmy się na parkingu, ale nie narzekaliśmy. Byle przespać się zamiast koczować na lotnisku jak inni.
Zaczęliśmy od Galerii Narodowej- to w niej znajdują się najsławniejsze obrazy Muncha: "Krzyk", "Madonna", "Autoportret z butelką wina" i inne. Nawet jeśli nie zna się człowiek na malarstwie to warto zobaczyć na własne oczy dzieła takiej klasy.
Po galerii wybraliśmy się do Parku Vigelanda i Muzeum Oslo. Park ten jest ciekawym miejscem- tętniącym życiem i nie tylko dzięki dynamice przedstawienia licznych w nim rzeźb ale i dzięki równie licznym rodzinom bawiącym się po różnych zaułkach i na trawnikach w parku.
Muzeum Oslo niestety opisane w większości po Norwesku, jedynie jakieś krótkie wzmianki po angielsku przy niektórych eksponatach.
W ramach rozpusty kupiliśmy cole 6,9 Nok.
Wracając z parku poszwędaliśmy się uliczkami Oslo, by poczuć klimat miasta.
Niestety Oslo nie przypadło nam jakoś szczególnie do gustu. Barak w nim tego, co nas urzekło w Norwegi: norweskiego budownictwa,kultury i ciszy...
Na 19.30 wybraliśmy się na niedzielną mszę po Polsku a minimalnie wcześniej oddaliśmy naszą butelkę po coli wartą 2,5Nok. Były to dla nas bardzo ważne grosze, bo brakowało nam dokładnie 0,50 ore żeby kuoic bilety na pociąg do Rygee skąd mieliśmy odlot do Polski.
Tak więc zaraz po mszy polecieliśmy na busterminal po nasze bagaże40Nok i polecieliśmy do holu głównego NSB. Wyzbieraliśmy wszystkie drobniaki z portfeli i kupiliśmy bilety na lotnisko 2x104Nok.
I tak o 21.50 znaleźliśmy się na stacji Rygge. Tam czekał specjalny autobus dowożący do lotniska i chwilę później byliśmy już pod lotniskiem. Tam ruszyliśmy wzdłuż parkingu w stronę krzaków w poszukiwaniu noclegu. Z racji tego, że w okolicach lotniska kiepsko z miejscem dla namiotu to rozbiliśmy się na parkingu, ale nie narzekaliśmy. Byle przespać się zamiast koczować na lotnisku jak inni.
Komentarze